3.0

- Czyli chcesz moje ubrania - podsumowałem, biorąc dziewczynę na ręce. Ogonem wyłączyłem laptopa, a ukochaną zaniosłem do łóżka.
- Chyba, że przed snem masz jeszcze ochotę na chwilę zabawy.

Się wtuliła w niego jak nią niósł.

Ułożyłem dziewczynę na łóżku i pocałowałem ją.
- Pozwolisz?

Odwzajemniła.
- Na co?

Przesunąłem dłoń po jej udzie, aż do talli i zatrzymałem w pasie, zaczepiając palec o szlufkę spodni.
- Na miłość, moja droga.

Zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Nie chcę...

- Jak wolisz. Ale powiedz szczerze... Zraniłem cię?

- Nie, dlaczego pan tak uważa?

- Po prostu się martwię, to wszystko - odpowiedziałem z bladym uśmiechem. Wstałem z łóżka, po czym zabrałem się za szukanie koszulki. Tym razem z pierścieniem. TYM pierścieniem. I znów bokserki, niech się cieszy.

A te bokserki były w kucyki hasające po trawce.

Nie kucyki, tylko pegazy. Nie znasz się. A ta trawka to chmurki.

Ah, proszę wybaczyć.
Dziewczę bez słowa odebrało od dyrcia ciuszki i posżło do kibelka się przebrać.

Ja zaś ubrałem się w moją pidżamę i czekałem na Revens.

Która przyszła. I wyglądała majestatycznie. Jedyny pierścień i pegazy na chmurkach

Wiec ja zaciągnąłem do łóżka. Bez podtekstów, tylko zwykły sen.

Wspaniale.
Dziewczyna leżałą obok Mefa i myślała o gacioszkach, które jej pożyczył

- Victorio... Byłem zbyt gwałtowny? - spytałem cicho, obejmując dziewczynę. Tak, wciąż mnie męczy ta kwestia.

Patrzy na niego i się rumieni jak o tym wspomina.
- To po prostu był mój pierwszy raz...

- Mhm... Po prostu mam nadzieję, że nie zrobiłem ci krzywdy.

- Poboli i przestanie. Przeżyłam łamanie żeber, więc to też przeżyję.

- Nie pozwolę więcej na taką akcję z żebrami...

Się uśmiecha.
- To dobrze.
I się tuli.

- Śpij dobrze - wyszeptałem, całując ją w czoło.

Uśmiechnęła się bardziej.
- Dobranoc.

Przytuliłem ją mocniej, całując dziewczynę w szyję.