3.0

- Victorio... - Zszedłem z łóżka, zwijają ogon u swoich stóp jak kot.
- Wszystko w porządku?

- Dlaczego pan tu był? Przecież zasnelam, mógł pan pójść...

- Gdy ostatnim razem widziałaś coś podobnego miałaś koszmary...

- I co z tego? Najwyżej znów bym pokrzyczala trochę

- Nie chcę, byś się bała. Choć, jak widać, moja obecność ma gorszy wpływ niż koszmary. Miłego dnia. - Uśmiechnąłem się do niej, znikając.

Się wystraszyła nieci bardziej. Tym razem, że zły będzie.

Nie, nic jej nie zrobię. Po prostu się przestraszyła. Mam za to wykłady do przeprowadzenia.

I uczennicę do wyruchania

To może w innym terminie. Tymczasem uspokajałem nieogarniętą dzieciarnię.

A dzieciarnia lotkowała ze Mef był u Vic całkiem długo i pewnie sie seksili

- Chcą się państwo czymś ze mną podzielić?

- Pana takie bzdury i tak nie zainteresuja

- Więc sugeruję wrócić myślami do omawianego przeze mnie tematu. Przypominam również o zbliżającym się kolokwium. - Postanowiłem ignorować dalsze szepty. Cóż, słuch mam lepszy niźli ludzie, taki tam drobiazg.

To jest deprecha xD
Ucznie sluchajo i i tak szepczo miedzy sobo

Mam ochotę ich odpytać. Teraz. Wszystkich. Muszę pokonać tę ochotę...

Why not? Sobie ploykują o zaciążonej uczennicy.

-------

https://leogra.forumpolish.com/viewtopic.forum?t=26