3.0

- Intryguje mnie to. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Woli panna więc zostać tutaj, czy spać w gabinecie?

- ... obojętnie
- Za pozwoleniem... - i lis zniknął

Lis zniknął, został szop. Lis się fochnął, że Revens nie spała w jego łóżku?

- Więc? Wie już zapewne panna, że stąd nie ma wyjścia poza oknami, a jesteśmy na szczycie wieży.

Lis ma swoje lisie sprawy. Na przykład pozeranie świeczek.
Pokiwala głową, że wie

- Ja będę w gabinecie. Rozumie panna, obowiązki. Proszę się zdecydować względnie szybko.

- Obojetne mi to... Chce spać

- Więc proszę - wskazałem jej łóżko.
- Gdyby panna czegoś potrzebowała, ma panna mój numer telefonu.

Pokiwała głową i wzięła na ręce szopa.

Ja zaś uśmiechnąłem się do niej uspokajająco.
- W szafce w kuchni powinny być jakieś ciastka... Szop znajdzie. - Teleportowałem się z powrotem do gabinetu.

A ona z tatusiem kontakt, ze ma ją zabrać z tego złego miejsca. I się tatulek tepnął i potem się z nią tepnął do jej pokoju. Gdzie się przebrała w piżamę i poszłą spać.

Jakie złe miejsce. Ma słodycze, filmy i gry wideo. I może spać. Cóż z niewdzięczność.

Woli swoje łóżko. A slodycze mogą być zatrute. A gry i filmy mogą być zbyt straszne, żeby je oglądać lub w nie grać.

Wolna wola. Będziemy mieć za to poważną rozmowę później.

Że wbrew jej woli porywają ją bóstwa? Jak jej udowodni, że ona chciała uuciec?

Gdyby to było wbrew jej woli, to by do mnie przyszła/zadzwoniła, że ja porywają. Tymczasem użeram się z nieokiełznanymi uczniami.

Którzy chcą lub które chcą trafić z dyrciem do łóżka.

... Ta, która trafiła do mojego łóżka akurat na to narzekała. Choć trafiła tam sama. Wszystkim nie dogodzisz.

Tamta chciala spać. A te chcą dzikie seksy z dyrektorem. Mogą być nawet na biurku w jego gabinecie.

Z tymi z kolei ja nie chcę. Mam pewne zasady, których przestrzegam. Bez wyjątków. Tym bardziej w szkole. Zero przygodnego seksu z uczniami.

Oj tam, oj tam. Dlaczego by nie?

Nie. Zero tego typu powiązań z uczniami. Dla bezpieczeństwa, głównie ich. I nie chcę mieć na karku zrzędzącego Arthura.

Oj tam Artie. Przecież dyrciu mógłby się hamować trochę podczas tego. Co za problem?

... Nie i koniec. Mam swoje zasady. Taki swoisty kodeks honorowy. Panna raczej również nie zwykła chodzić do łóżka z pierwszym lepszym spośród chętnych.

No raczej. Ale te uczennnice raczej chorobą weneryczną nie zarażą to raz, a dwa - już facet prędzej może z pierwszą lepszą niż baba.

Zdania nie zmienię. I tak jakoś dzień mijał. Popołudniu zajrzałem do swojej sypialni, gdzie odkryłem, że Revens zniknęła. Znowu. Wyśledzenie jej nie było zbyt trudne. Tym bardziej, że spała we własnym pokoju.