3.0

Tak, tak, oczywiście. Demony to te złe, zawsze. Ratowałem ją przed niechybną śmiercią z nudów, zamiast przyłączyć się do lisa.

Zeby uśpić jej czujność, uwieść, przelecieć i potem się nią znudzić!

Byłaby żywa. Nie jest raczej najpiękniejszą kobietą świata, choć mi się podoba. Niemniej jednak, mogłem sobie znaleźć inną.

Możesz wrócić do jej nauczycielki... A ona sobie skrobie nożem w drzewie, bo się nudzi.

To była przygoda na jedną noc. Poszedłem pograć w gry wideo, by odgonić myśli.

A ona wyryła w drzewie jakieś dziwne napisy. I wpadła nagle na dziki pomysł.
Wspina się na drzewo, siada na jakiejś gałęzi, takiej mocnej, po czym próbuje wykorzystać swoją moc do tego, by narysować duuuży krąg do przywołań na ziemi.

Mary Sue? Bo bojąc się tych mocy raczej jest daleka od regularnych treningów i opanowania swych umiejętności choćby w minimalnym stopniu.

Nie, nie mary sue. Napisałam, ze próbuje, nie że jej to wychodzi.
Stwierdza, że dupa, po czym schodzi na dół i rysuje patykiem. I ma rozkminę jak przywołać UFO.

Istnieje symbol oznaczający nawiązanie komunikacji.

Spokojnie. Ona myśli, ewentualnie próbuje sobie przypomnieć cokolwiek.

Ale to nie symbol okultystyczny. Ja zaś grałem sobie dalej.

Cii. Stwierdza, ze dupa, nie wie. I wpisuje znaki potrzebne do liseła. Dużego liseła o dziewięciu ogonach. I przywołuje. I przekonuje do bycia chowańcem.

Życie jej nie miłe, że znów odwala to samo? Lisy to zdradzieckie szuje.

Ten nie jest! Bo to jest lis, który zgodził się sam z siebie, a nie był zmuszony jak tamten

Taaa. Do czasu. Chwila słabości przywoływacza i demon może się zwrócić przeciwko niemu.

Tak, tak.
Dziewczę postanowiło się pobawić Bera Grylsa

Niech się bawi, jej strata. Wie, że w lesie są robaki?

Gupia nie jest.
I tak jej na zabawie mijają trzy dni.

Dobrze, pierwszego można to nazwać fochem. Drugiego na siłę, ale też się da. Trzeciego zacząłem się już niepokoić. Szukałem jej w pokoju, ale zamiast dziewczyny znalazłem jedynie jej leżący na łóżku telefon. Do rodziców numer niewiele pomoże, ale może zaszyła się gdzieś z jakimś przyjacielem, przyjaciółką. Przeglądając listę kontaktów natrafiłem na "ostatnią deskę ratunku". Czyżby jakże odważny rycerz od polowania na duchy? Jakież było moje zdziwienie, gdy próbując nawiązać połączenie dodzwoniłem się na własny telefon. Wspaniale, zwiała.

Nie zwiała, ino się bawi w Bera Grylsa. I bawi się dobrze, bo jest względnie radosna. I aktualnie stoi przy jakimś małym strumyczku i myje twarz, bo się upaćkała ziemią.

Ja zaś udałem się do gehenny po piekielnego ogara. Urocze szczeniaczki... Idealne do tropienia. Wolałem nie myśleć, co byłaby w stanie zrobić nastolatka przez trzy dni. Albo co jej byłby ktoś w stanie zrobić.

Ma Moda i Natsu do obrony... I chyba ma pistolet... Albo zostawił w pokoju.

Moda ma też do innych rzeczy. Mod bardziej niż chętny.

Ogar z łatwością podjął trop, więc wraz z nim wyszedłem ze szkoły, idąc krok w krok za futrzakiem.

Cóż.
A dziewczę umywszy twarz troszku się napiło. Po czym stwierdziło, że idzie zapolować na rybki w jeziorze. Znaczy chowańce.

Tak też można. Ja zaś przedzierałem się wpierw przez szkolne tereny, później łąki, aż do lasu i podnóża gór.