Pokój Victorii

- Chyba. Mam tyle zajęć, że brak mi czasu na sen i przysypiam na lekcjach, co później kończy się tym, że nie notuję wszystkiego. - Powiedziałam nie odrywając wzroku od zadania, które podał pan Pączek... Chyba jednak wolę tłumaczyć z łaciny na francuski.

- Nie wyglądasz na niewyspaną. Dobrze się trzymasz - zauważyła kobieta zerkając na przyjaciółkę, po czym wróciła do tłumaczenia.
- Rozmawiałaś z klaunem na temat tego, że przesadza? Jesteś tylko człowiekiem, nie tak jak niektórzy - dodała mając na myśli Rina.

- Bo dzisiaj przespałam pół dnia. W niedzielę mogę sobie pozwolić na spanie do południa... Coś tam wspominałam, że to dla mnie za dużo, ale nie wiem czy dotarło.
Westchnęłam głośno.
- Jak mi się nie chce. Pączek się chyba na mnie uwziął.

- Porozmawiam sobie z nim - obiecała kobieta posyłając Revens pocieszający uśmiech.
- Uwierz, mnie się nie domawia. - Po tych słowach przewróciła stronę i kontynuowała tłumaczenie.
- Niektórzy wykładowcy to nie nauczyciele tylko belfrzy, jednak na to już nic się nie poradzi.

Zaśmiałam się cicho, po czym odłożyłam zeszyt do chemii na bok. Pączek czy nie, nie będę tego robić. Zajrzałam więc do angielskiego. Przeanalizować tekst... Spoko.

Kiedy Shura przebrnęła przez łacińska wersję tekstu zaczęła tłumaczyć swój angielski przekład na francuski. Nie wyglądała, jakby sprawiało jej to problem, jednak tak dobrzy egzorcyści podróżują po całym świecie, wiec z językami musiała sobie radzić.

Ja skończyłam robić zadania i wzięłam się za naukę tekstu na recytację z panią Rexoną.

- Och, co do recytacji. nie powstrzymuj się przy Rinie, coś takiego nie działa na niego. Nawet nie zwraca na to uwagi - poradziła Shura słysząc, czego uczy się jej przyjaciółka.

- Średnio mnie obchodzi czy coś go zaboli czy nie - odpowiedziałam uśmiechając się złośliwie. - Bardziej zależy mi na tym, żeby nie dostarczać Rexonie powodów do kolejnych wizyt u dyrektora.

- To z jej powodu musisz znosić Mefista? Coś ty zrobiła, upokorzyłaś ją publicznie przed całą szkołą czy przemalowałaś jej dom na pomarańczowo? - spytała zaskoczona Shura podnosząc wzrok znad notatek.

- Stwierdziłam, że skoro ona może pić kawę przez całą lekcję to ja też mogę się czegoś napić. I to zrobiłam. Zaraz potem wylądowałam u dyrektora na dywaniku.

Shura parsknęła z dezaprobatą słysząc takie wyjaśnienie. Z lekcjami udało im się uporać do wieczora, a po pokonaniu książek kobieta wybyła wracając po kilku minutach z talerzem kanapek.
- Gotowa na babski wieczór pogaduch?

- Taaaa... - odpowiedział niezbyt przekonana co do tego pomysłu. Znając Shurę znowu się upije.

Kobieta postawiła talerz na podłodze, po czym usiadła obok niego opierając się plecami o łózko. Z jednej z toreb, które ze sobą przyniosła, wyciągnęła puszki piwa.
- Łap. - Jedna z puszek poszybowała w kierunku Victorii.
- Słabe jest, to praktycznie sok.

- Ale ja nie mogę... - odpowiedziałam patrząc na puszkę z alkoholem. Rzuciłam ją w stronę kobiety.

- Vic, ze mną się nie napijesz? - spytała odrzucając puszkę i sięgając po kolejną, którą otworzyła zajmując tym samym swoje ręce tak, że nie mogła ponownie złapać alkoholu.
- Daj spokój, to tylko umowne przepisy. W niektórych krajach byłabyś już pełnoletnia.

- Nie mogę - podeszłam do kobiety, postawiłam obok niej puszkę, po czym usiadłam po drugiej stronie talerza i wzięłam z niego kanapkę.

- Do zakonu idziesz? - spytała zaskoczona Shura popijając ze swojej puszki.
- I opowiadaj, jak ci tutaj życie mija?

- Nie idę do zakonu! - odpowiedziałam udając złą. - Normalnie. Mam znajomych, ucze się i wgl. I wiadomo, są tacy co dziwne plotki na mój temat rozpowiadają.

- Jak nie idziesz to pij na zdrowie, mówię ci, to jest strasznie słabe. Bezalkoholowe pewnie ma więcej procent. - Shura zamieszała cieczą w swojej puszce przyglądając się jej podejrzliwie.
- Opowiadaj - ponagliła sięgając po kanapkę i podsuwając talerz w kierunku dziewczyny.

Niezbyt chętnie otworzyłam puszkę i wypiłam trochę.
- Dzisiaj rano dowiedziałam się, że sypiam z dyrektorem... - powiedziałam przypominając sobie sytuacje spod schodów. Jakby nie patrzeć, po tym co zaszło na wakacjach stwierdzenie to było jak najbardziej słuszne.

Shura spojrzała zaskoczona na Victorię, po czym parsknęła śmiechem.
- Z tym klaunem? Kto wymyślił tak niewiarygodną plotkę? - spytała uspokoiwszy atak wesołości.

- Jakaś dziewczyna... - wzięłam kolejnego łyka trunku. Nie smakował mi, ale nic lepszego nie miałam pod ręką.

- W sumie to nie aż tak głupie, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że mi wmawiają, jakobym sypiała z Angelem... Także rozumiem twój ból. Ale nie przejmuj się, to tylko głupie plotki. Najwyraźniej masz ciekawsze życie od innych. - Upiła kolejny łyk piwa wzdychając z zadowoleniem.
- Wysyłają już was na jakieś misje?

- Muszę jeździć na dziwne misje z dyrektorem... - powiedziałam niezbyt zadowolona z tego faktu. Przypomniało mi się stwierdzenie kotołaków jakobym była partnerką pana Phelesa. I raczej nie miały na myśli osoby, z którą pracuje... Upiłam kolejny łyk piwa.